Jedno jest już jasne: ten, kto jeździ smartem, rzuca się w oczy. I to nie w negatywnym tego słowa znaczeniu. Spojrzeniom zdziwionych ludzi na skraju drogi towarzyszy najczęściej przyjacielski uśmiech, a wyrazy sympatii innych kierowców widoczne są na każdym kroku. Zdziwienie na widok UFO niekoniecznie byłoby większe.
To jajowate w formie miejskie auto ma całe 2,5 metra długości – jest więc dobre 80 centymetrów krótsze niż Fiat Seicento. Ma jednak wystarczająco dużo miejsca na dwie osoby i niewielki bagażnik. Gdy zajmie się miejsce w środku, nie odnosi się wrażenia ciasnoty. Dzięki umieszczeniu szyby przedniej daleko z przodu, na wzór Vana, osiągnięto zaskakująco dobre wrażenie przestrzeni, samochód sprawia nawet wrażenie przestronnego.
Po spojrzeniu do tyłu trzeba jednak szybko stłumić myśli o ewentualnym najechaniu na nas od tyłu przez inne auto. Smart kończy się bowiem zaledwie kilka centymetrów za siedzeniami. Jednak jeśli wierzyć jego konstruktorom, maluch, dzięki bardzo twardej strukturze karoserii, powinien być tak bezpieczny, jak pojazdy większe.
Jak w Legolandzie: wnętrze z przestylizowanymi elementami obsługi. Przed kierowcą znajduje się tablica z dużym, czytelnym prędkościomierzem, wskaźnikiem temperatury wody w chłodnicy i ilości paliwa. To wszystko. Wskaźnik obrotów i zegar montowane są niestety za dopłatą i wystają później zuchwale na środku deski rozdzielczej. A propos dopłaty: również za inne, oczywiste rzeczy, trzeba płacić dodatkowo. Ozdobne blendy kosztują, zamykany korek wlewu paliwa, przykrycie przestrzeni bagażowej a zestaw dla palaczy.
Rzucają się w oczy zmiany podwozia, które stały się konieczne po testach wypadkowych. Efekt: sztywne podwozie i brak komfortu jazdy. Wydaje się, że maluch wpada w każdą dziurę na drodze, a uderzenia przekazuje prawie bezpośrednio na pasażerów. Niewątpliwie jest to ustępstwo na rzecz bezpieczeństwa.
W mieście szybko dają się poznać zalety krótkiej karoserii. Szybciej niż dla innego samochodu znaleźć można miejsce parkingowe, a ekstremalna zwrotność ułatwia doskonale manewrowanie. Na normalnym miejscu parkingowym zmieścić można nawet dwa smarty.
A tak w ogóle: Jeśli komuś nie podoba się wygląd zewnętrzny malucha, zamontować może w ciągu dwóch godzin inną „skórę”. Facelift, zwany „Fresh-Up”.