Mikro rozmiary, ale sporo przestrzeni we wnętrzu, do tego mnóstwo schowków i… uśmiechnięte oblicze. Nowy Modus uzupełnia gamę małych samochodów marki Renault.
Modus jest pierwszym Renault zbudowanym na nowej płycie podłogowej opracowanej dla aut subkompaktowych. Takiej samej, jaką już teraz możemy znaleźć w Nissanie Miera (efekt aliansu między markami), a już za rok zostanie wykorzystana w nowym Clio.
Zachowując długość i rozstaw osi typowe dla aut miejskich, nowy model ma zapewniać więcej przestrzeni wewnątrz – dzięki zwiększeniu wysokości nadwozia. Typowa dla współczesnych Renault jest sylwetka Modusa. Podobieństw do innych modeli jest
sporo, a radosny styl powinien przyciągnąć nabywców oczekujących od auta indywidualizmu.
Wnętrze też jest wesołe. Dwukolorowa tablica przyrządów wykonana jest z plastików dobrej jakości. Środkowej konsoli nie przeładowano przyciskami, co znacznie ułatwiło jej obsługę. Szkoda, że zdecydowano się na centralne umieszczenie (elektronicznego) zestawu wskaźników – aby cokolwiek z niego odczytać patrzy się w bok, a nie przed siebie.
Tym, co ma dawać przewagę Modusowi nad „normalnym” Clio jest przestrzeń dla pasażerów i funkcjonalne, dające szeroką możliwość aranżacji wnętrze. Faktycznie – po przesiadce z „nie-minivana” wrażenie przestron-ności jest duże. Także szerokość wnętrza jest wystarczająca. Nieco za mało jest miejsca na nogi dla pasażerów tylnej kanapy. Wysokie osoby wbijają kolana w oparcia przednich foteli.
Możliwości aranżacji kabiny są szerokie. Tylną kanapę można przesuwać w zakresie 17 cm, jej siedzisko kilkoma ruchami ręki przekształcimy z trzyosobowego w dwuosobowe.
Na wiele sposobów można regulować objętość bagażnika. W zależności od położenia tylnej kanapy mieści on od 198 do 274 litrów pakunków. Jednak zawsze jest dość krótki. W razie potrzeby można oczywiście złożyć oparcia. Aby ułatwić dostęp do bagażnika, tylna pokrywa może być dzielona. Dolną jej część da się odchylić, niestety, luka jaka wtedy powstaje jest zbyt mała, aby cokolwiek wygodnie włożyć do bagażnika.
W minivanie nie mogło zabraknąć miejsc na drobiazgi. W Modusie schowków jest mnóstwo, np. w podłodze przed fotelem pasażera, w zagłębieniu powstałym po uniesieniu części siedziska fotela pasażera, pod fotelem pasażera (szuflada)… Za niektóre z nich trzeba będzie jednak dopłacać.
Do napędu Modusa posłuży jedna z pięciu jednostek napędowych. Do pierwszych jazd udostępniono auta z podstawowym silnikiem 1.2, i dwoma ze szczytu tabeli – benzynowym 1.6 i mocniejszym turbodieslem.
Oczywiście – jazda tymi ostatnimi jest najprzyjemniejsza. Benzynowy, 115-konny silnik z autem radzi sobie bez problemów, podobnie jak 80-konnym diesel. W przypadku jednostki 1,2 1 już niewielkie wzniesienie zmusza do redukcji biegów, podobnie jak każde wyprzedzanie. Jedna rzecz wydaje się być wspólna dla całej trójki -w kabinie jest dość głośno, w czasie jazdy rozlega się monotonne buczenie. Przydałoby się chyba lepsze wytłumienie komory silnika.
O tym, że Modus został stworzony do spokojnej jazdy z rodziną, a nie do szaleństw na serpentynach, przypomina miękko zestrojone zawieszenie. Na komfort podróży nie można narzekać, dziury w nawierzchni są łagodnie pochłaniane. Gorzej, gdy nierówności są np. w połowie zakrętu. Wytrąca to nieco samochód z obranego toru jazdy. Swoje pięć groszy dodaje elektryczne wspomaganie kierownicy, odbierające kierowcy sporo z „czucia” tego, co dzieje się z przednimi kołami.
Nieduże samochody cieszą się w naszym kraju popularnością. Małe, ale pakowne auta – tym bardziej, wystarczy przywołać przykład Thalii. Małe, obszerne, w dodatku niebrzydkie powinny zatem być rozchwytywane.