Co jednak w przypadku, gdy droga jest oznakowana w skandaliczny sposób? W 2003 r. przy zjeździe z Trasy Siekierkowskiej zginęła kobieta. Rozbiła auto o stalowy słup, na którym wiszą tablice informacyjne. Kobieta dopiero w ostatniej chwili zauważyła oznakowanie informujące o kierunku. Nie zdążyła wyhamować, ponieważ znaki zostały ustawione za daleko, a poza tym wprowadzały kierowców w błąd. Kto za to odpowiada?
Ustawienie znaków konsultują ze sobą zarządca drogi i policja. „Ale odpowiada zarządca, my tylko opiniujemy, ale i tak nasza opinia nie jest wiążąca” – Po wypadku na trasie trwają prace nad zmianą oznakowania.
Kto winien jest śmierci dwóch osób w podwarszawskim Komorowie? W uliczki miasteczka zapuścił się rosyjski TIR. Przy jednym ze skrzyżowań nie zauważył zasłoniętego przez krzewy znaku „ustąp pierwszeństwa”. TIR zderzył się z osobowym autem. Kierowca przeżył, ale zginęły jego żona i córka.
ZDM winą za nieprzycięte krzewy obarcza Zakład Oczyszczania Miasta. Tyle, że ten działa właśnie na zlecenie… ZDM!
Kto odpowiada?
Jeżeli niedbalstwo zarządcy drogi jest ewidentne lub w wypadku zginą ludzie, sprawą może zająć się policja, a następnie prokurator. W przypadku dróg gminnych odpowiedzialnym zarządcą są gminy, powiatowych – powiatowe zarządy dróg, wojewódzkich – zarząd dróg wojewódzkich, krajowych – Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Aleksander Daszewski, asystent Rzecznika Praw Ubezpieczonych, zapewnia, że mamy szanse na odszkodowanie, jeśli do wypadku dojdzie z winy zarządcy drogi.
„Osoba poszkodowana musi zgromadzić dowody, poświadczające w jaki sposób doszło do wypadku” – mówi Daszewski. Spisane oświadczenia świadków, policyjny protokół, a także, jeżeli to możliwe, zdjęcia. Do tego powinniśmy dołączyć kosztorys lub też rachunki za naprawę. Z dokumentami musimy się udać do zarządcy drogi. Ten może nas odesłać do swojej firmy ubezpieczeniowej. Bada ona, w jaki sposób doszło do zdarzenia, ocenia też koszty napraw i odszkodowania.
Podobnie jest wtedy, kiedy do wypadku dojdzie z powodu złego oznakowania drogi.
Niestety, to ciągle kierowcy muszą udowadniać, że do wypadku doszło nie z ich winy, a nie odwrotnie – zarządca, że jest niewinny. Dopóki się to nie zmieni, nikt nie będzie się nawet przejmował fatalnym stanem dróg i ich oznakowania. Zarządca zawsze przecież może liczyć na to, że poszkodowany kierowca zniechęci się skomplikowaną procedurą i po prostu zrezygnuje z dochodzenia swoich krzywd.